sobota, 6 października 2012

Po głębszym - Miałem sen..

Miałem sen. Obudziłem się w nowoczesnym, cywilizowanym państwie. W którym mieszkało nowoczesne, cywilizowane społeczeństwo.

W moim śnie Polska była krajem, w którym pytanie o możliwość ZALEGALIZOWANIA eutanazji czy związków homoseksualnych spotykało się ze zdziwionym wzrokiem. "Przecież to u nas funkcjonuje, co w tym dziwnego"? Krajem, w którym nie musiałem martwić się, że zranię czyjeś uczucia religijne. W którym stare kościoły zamieniane były na muzea, a nowe przekształcane na biblioteki i domy kultury.

Krajem, w którym funkcjonował dobrze pomyślany system socjalny. W którym każde dziecko ma zapewniony równy poziom do edukacji, rozwijania zainteresowań i nauki języków. W którym pomaga się w walce z patologiami społecznymi. W którym tępi się nieróbstwo. Krajem wesołych, jeżdżących na rowerach emerytów. W którym funkcjonuje powszechny, darmowy dostęp do służby zdrowia na wysokim poziomie.

Polska była wreszcie krajem dobrze zarządzanym. W którym premier kraju nie boi się zamykać agresywnych kiboli w pierdlu, mimo protekcji przywódcy opozycji naćpanego prozakiem jako "więźniów politycznych". W którym cwaniaków podatkowych i miliarderów bierze się za dupę i zmusza do płacenia podatków tutaj. W którym za burdy, obrzucanie innych kamieniami i nawoływanie do obalenia legalnego rządu ponosi się konsekwencje. Krajem miłych ludzi, gdzie nie dostaje się po mordzie za inne poglądy, wygląd, czy za brak spodobania się.

I obudziłem się. Zobaczyłem nader aktywną twarz prezesa Kaczyńskiego (zapewne złe opakowanie), przebierającego płetwami z okazji wygranej w sondażach. Mówił o końcu wojny polsko-polskiej. I polityce miłości. Setny raz. I setny raz zdobywa coraz większe poparcie, czasem nawet merytorycznymi działaniami. Ale tylko po to, by w razie ewentualnego dojścia do władzy, ponownie fetyszyzować trumny, lub po prostu nie wytrzymać, i wraz ze swą armią żywych trupów maszerować na Belweder z pochodniami.

czwartek, 4 października 2012

Dekalog Tygodnia - Moda?!

Noszę, bo modne, bo Jacyków poleca, bo Kasia Tusk zarekomendowała, bo Ewa Minge wie lepiej co jest modne, bo blogerki.

Ludzie! To co nosicie powinno odzwierciedlać wasz charakter, podobać się wam, a nie być kawałkami szmat, które nosicie tylko dlatego, że mądre głowy tak wykombinowały na przyjęciu dla creme de la creme popijając z kryształowych kieliszków szampana, do którego 200 lat temu splunął Napoleon i zajadając kawior. Blogerki/blogerzy (istnieje takie coś?!) powinni promować swój styl, a nie być czynić skretynialą kalkomanię.

Dziewczęta, zdejmijcie gumofilce i schowajcie je na grzyby lub na ryby, na które i tak nie pójdziecie, bo pobrudzicie siebie i nową bluzeczkę z Bershki. Chłopomania się skończyła 100 lat temu. Idziecie do szkoły, banku, na pocztę, do pracy, a nie do składowiska gnoju.
Chłopcy, odczepcie od dup siodła i odepnijcie colty. Nie idziecie na ranczo, a era kowbojów się skończyła (tylko niedobitek Clint gdzieś się pałęta), John Wayne nie żyje. Za kilka miesięcy z podniesionymi czołami i chlubą zaczniecie nosić kraciaste, bufiaste spodnie i getry jak Al Capone?

środa, 3 października 2012

Dekalog Tygodnia - Dla Panów

Panowie, przestańcie nosić kowbojskie buty. Clint Eastwood pokazał atrybut prawdziwego, nowoczesnego Johna Wayne'a. Noście ze sobą krzesło. Wszędzie. Zawsze. I najlepiej przyjmijcie, że jest na nim prezydent Obama.