sobota, 14 lipca 2012

Po głębszym - Rodeo nad Wisłą

Pojawiają się głosy, że następuje amerykanizacja polskiego systemu parlamentarnego. Nic w tym dziwnego, skoro każdy wymysł Jankesów jest najlepszym możliwym, również ichniejszy system dwupartyjny należy u nas zaszczepić. Platformiane zabawy w prawybory z 2010 roku spodobały się najwyraźniej innym ugrupowaniom reprezentantów narodu, toteż podobnie bawić się będzie zapewne SLD i PSL. Niektórzy twierdzą przy tym, że krystalizuje się wspomniana dwupartyjność, zwłaszcza po ostatnim dole Palikota- Platforma miałaby być swoistą Partią Demokratyczną, zaś PiS- Partią Republikańską.

Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie jeden fakt- to bzdura. Amerykańska PD jest partią liberałów (na nasze- socjalliberałów), elektoratu wykształconego, świeckiego, miejskiego- czyli de facto klasy średniej. PR natomiast reprezentuje interesy amerykańskich Krezusów, a także konserwatystów, ludzi przeważnie słabo wykształconych i boleśnie religijnych. Jak można więc porównywać PO do partii Obamy? Partię niezdecydowaną, nieposiadającą spójnej linii światopoglądowej, gospodarczej, w zasadzie żadnej. W obecnej kadencji Platforma nie reprezentuje ateistów/agnostyków, ten elektorat zabrała jej bowiem jednodniówka Palikota. Minister Gowin, znany filozof i twórca autorskiej logiki gowinowskiej wyciągnął ostatnio wniosek, który zakłada, że ze słynnej Karty zapewniającej ochronę praw kobiet wynika wprowadzenie małżeństw jednopłciowych, ponadto odbywa się ono od dupy strony. Dzięki partii Tuska od bez mała 5 lat nie było poważnej dyskusji nad kwestią in vitro, tematem, który tylko w Polsce wzbudza kontrowersje.

PiS o wiele bardziej wpisuje się natomiast w konwencję amerykańskiej PR. W kwestiach światopoglądowych, bowiem gospodarczo smoleńskim patriotom bliżej do dzieł Marksa niż Smitha czy austriackiej szkoły ekonomicznej (którą reprezentuje znany Republikanin, Ron Paul). Kaczyński jest naszą polską bezdzietną i męską wersją Sary Palin, kobiety, której wszystkie problemy życiowe rozwiązuje nie kto inny, jak sam Pan Jezus. Nawet sam Prezes nie może pochwalić się takimi koneksjami.

Można więc wnioskować, że funkcjonowałaby u nas jedna partia- Partia Republikańska, wybór zaś mamy między dwoma jej skrzydłami- nieco bezideowym centrum i radykalną, wojującą Tea Party na czele z polskim Palinem. Smutne jest to, że Stany są w kwestiach światopoglądowych bardzo podobne do Polski. Gdy w Gabinecie Owalnym urzędował pewien miejscowy pijaczek z Teksasu, w kraju istniał zakaz badań nad komórkami macierzystymi. Przez 8 lat. Patrząc na aktualne tempo rozwoju nauki, jest to wręcz geologiczny okres czasu. U nas trwa debata nad karalnością metody in vitro. Ciekawostką jest fakt, że reprezentanci dwóch największych partii w Polsce, tak zachłyśnięci miłością do Przyjaciół zza Oceanu, zdają się nie pamiętać, na jakich wartościach oparta była walka o niepodległość Stanów Zjednoczonych- liberalizmu, ucieczki od reakcji, haseł Oświecenia, czyli przede wszystkim- racjonalizmu. Przez ponad 200 lat dość sporo się jednak zmieniło.

Czy nie lepiej by było, by nasi aktualni ojcowie narodu czerpali wzorce bliższe i nieco lepsze- francuskie, niemieckie, szwajcarskie.. ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz